W czwartek 20 X Wojtusiowi przydarzyła się przykra niespodzianka. Od dłuższego już czasu chodzi wszędzie trzymając się ścian, szafek i tego wszystkiego, co spotka na swojej drodze. Zawędrował do kuchni, gdzie włączony był piekarnik, bo właśnie przygotowywałam obiad. Niepostrzeżenie znalazł się przy kuchni i wstając oparł się rączką o szybę piekarnika. Takiego płaczu to ja jeszcze nie słyszałam.
Oparzył sobie prawą dłoń. Natychmiast umieściłam ją pod zimną wodą i tak trzymałam ponad godzinę. Niestety pojawiły się bąbelki. W tym dniu wszystko sprawiało mu trudność: wstawanie, raczkowanie, manipulowanie zabawkami ze względu na ból jaki sprawiało dotykanie czegokolwiek.
Na tę okoliczność przygotowałam oliwkę nagietkową. Nagietek ma tę właściwość, że ułatwia gojenie, łagodzi podrażnienia skóry.
Przygotowanie:
Płatki nagietka zalać oliwą z oliwek i postawić na trzy dni w nasłonecznionym miejscu. Potem przecedzić i uzyskaną oliwką smarować obolałe miejsca.
Oliwka sprawdza się doskonale. Rączka Wojtusia wygląda już całkiem nieźle, wszystko pięknie się goi. Na początku stosowałam panthenol, ale on w swoim składzie ma też nagietek :)
Biedny maluch!Z dziećmi trzeba uważać.Mieć oczy naokoło głowy.Ja mam bliźniaki no i starszego syna i na szczęście uchowały się bez oparzeń.U dzieci wszystko szybko się goi.Nagietek jest dobrym zielem na rany.Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak , to prawda oczy trzeba mieć dookoła głowy, a i tak może się coś zdarzyć.
OdpowiedzUsuń