Zawitał do mnie niezwykły gość! Nawet nie wiem jak się nazywa. Rozsiadł się na firance (a może rozsiadła?) i czekał bardzo spokojnie.
Ja zamiast zaprosić na kawkę, to stałam i długo się przyglądałam, aż w końcu wyciągnęłam aparat. Oto on (a może ona?):
To już chyba ostatni tacy kolorowi goście w tym roku, ale miło coś takiego poobserwować!
OdpowiedzUsuń