W stacjonarnej pasmanterii udało mi się nabyć igły do frywolitek :) Od razu zaczęłam testować sprzęt.
Moje malutkie próbki. Chyba zaczynamy się dobrze rozumieć z igiełką. Zdjęcia marne, bo robiłam przy sztucznym oświetleniu, późnym wieczorem.
Koszyczek zaczerwienił się od ilości pochwał ;) Dziękuję za wszystkie komentarze.
Pięknie brawo:)
OdpowiedzUsuńAniu te frywolitki wyglądają świetnie, w połączeniu z koralikami rewelacja, zastanawiam się czy to trudniejsze od szydełka, bo może się skuszę;))) koszyczek juz wychwalałam...pomysł z serduszkiem super;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrudniejsze nie jest, jest inne :)
UsuńWszystko wychodzi bardziej delikatne niż na szydełku, ale szydełkiem szybciej widać efekt.
Wg mnie frywolitka jest świetna do małych form.
świetnie, podziwiam i gratuluję!
OdpowiedzUsuńdla mnie frywolitki to czarna magia....
Piękne to serce, musiałaś trochę się namęczyć, żeby tak ładnie wszystko powyginać. I ostatni wzór - cudo.
OdpowiedzUsuńfrywolitki wychodza cudnie...a serducho przepiekne...
OdpowiedzUsuńSerduszko śliczne :)A te tak zwane frywolitki cudne jak na pierwsze próby i bez wzoru to naprawdę Cię podziwiam,i robisz je tak jakbyś je już robiła kope lat.Mnie się podobają.Jak uwinę się z wyprowadzką trzeba będzie pomyśleć o wymiance z tymi frywolitkami twoimi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń