Ostatnimi czasy dopadł mnie virus, ale spokojnie, to taki niegroźny wirus, którego się nie leczy. Taka chusta robiona szydełkiem chodziła mi po głowie już od dawna. Włóczka turecka też już czekała. Pewnego dnia zadziałał taki impuls, że wzięłam się do dzieła. Mam już tyle :)
Już wiem, skąd taka nazwa :) Gdy się rozpocznie pracę, to nie można przestać, ten wzór ma jakąś dziwną moc.
Trochę danych technicznych:
turecka włóczka YarnArt, angora active, color 850, 500m/100g, szydełko nr 4 (producent zaleca nr 5, ale mi 4 lepiej pasuje)
Gdy będzie taka potrzeba żeby zwalczyć wirusa, ale tego innego, który powoduje rozstrój żołądka, to przygotowałam nalewkę z orzecha włoskiego.
Ma bardzo ciemny kolor i teraz sobie leżakuje i dojrzewa.
Bądźcie zdrowi kochani! A jeśli ma Was dopaść wirus, to tylko taki robótkowy.
czwartek, 22 sierpnia 2019
czwartek, 8 sierpnia 2019
Maleńkie skarby
We wtorek dotarła do mnie przesyłka, która zawierała prawdziwe maleńkie skarby, czytaj naparstki :) Jednak największym skarbem jest Gosia, która takie skarby potrafi wyszukać i przesłać zupełnie bezinteresownie. Z całego serca dziękuję!!!
A teraz zapraszam do oglądania :) Tu cała gromadka...
Przepiękny, ręcznie malowany naparstek z Bydgoszczy, rodzinnej miejscowości Gosi.
Nie znam pochodzenia tego naparstka z niebieską ozdobą, myślę, że to jest angielski, ale pewności nie mam.
A teraz prawdziwa bomba! Naparstki z RPA. Zaintrygował mnie ten kwiat - protea królewska, zaczęłam szukać informacji na jej temat. Okazuje się, że ten kwiat jest jednym z elementów godła Południowej Afryki.
Tu w zestawieniu z proteą, prawda, że to niezwykły i okazały kwiat.
Ten też pochodzi z RPA, ma bardzo ciekawy kształt.
Nie znam pochodzenia dwóch kolejnych ale mi kojarzą się z Afryką. Ten pierwszy jest z glinki, trochę krzywy, ale lekki i niezwykle uroczy, widać, że to ręczna robota.
Ten jest niezwykle lekki, nie potrafię określić z czego został zrobiony. Liczę na podpowiedź :)
Kolejny naparstek z okrętem pochodzi z Anglii.
Piękny, z grubej porcelany, z wytwórni Royal Worcester wydaje się być malowany ręcznie, gdyż widnieje podpis.
I jeszcze jeden, tym razem z Hiszpanii z Lloret de Mar. Jest niezwykły, wydaje się jakby był zrobiony z mozaiki. Tu też wyszukałam informacje o tej nadmorskiej miejscowości i jestem nią oczarowana.
Naparstki są okazją do wirtualnych podróży w takie miejsca, w które być może nigdy nie pojedziemy, a może będą zachętą aby się tam wybrać. A jak to wygląda u Was?
A teraz zapraszam do oglądania :) Tu cała gromadka...
Przepiękny, ręcznie malowany naparstek z Bydgoszczy, rodzinnej miejscowości Gosi.
Nie znam pochodzenia tego naparstka z niebieską ozdobą, myślę, że to jest angielski, ale pewności nie mam.
A teraz prawdziwa bomba! Naparstki z RPA. Zaintrygował mnie ten kwiat - protea królewska, zaczęłam szukać informacji na jej temat. Okazuje się, że ten kwiat jest jednym z elementów godła Południowej Afryki.
Tu w zestawieniu z proteą, prawda, że to niezwykły i okazały kwiat.
Ten też pochodzi z RPA, ma bardzo ciekawy kształt.
Nie znam pochodzenia dwóch kolejnych ale mi kojarzą się z Afryką. Ten pierwszy jest z glinki, trochę krzywy, ale lekki i niezwykle uroczy, widać, że to ręczna robota.
Ten jest niezwykle lekki, nie potrafię określić z czego został zrobiony. Liczę na podpowiedź :)
Kolejny naparstek z okrętem pochodzi z Anglii.
Piękny, z grubej porcelany, z wytwórni Royal Worcester wydaje się być malowany ręcznie, gdyż widnieje podpis.
I jeszcze jeden, tym razem z Hiszpanii z Lloret de Mar. Jest niezwykły, wydaje się jakby był zrobiony z mozaiki. Tu też wyszukałam informacje o tej nadmorskiej miejscowości i jestem nią oczarowana.
Naparstki są okazją do wirtualnych podróży w takie miejsca, w które być może nigdy nie pojedziemy, a może będą zachętą aby się tam wybrać. A jak to wygląda u Was?